Dla tej jednej sceny warto zobaczyć "My Blueberry night". Nie oglądajcie tego filmu poniżej, jeśli nie chcecie poznać zakończenia!
I jeszcze warto go obejrzeć dla wątku z policjantem. I dla muzyki. I dla słodkiej Norah Jones. Ale w ogóle to Wong Kar-Wai się starzeje. Albo dojrzewa. Ci, co nie mają znajomych, ani zaproszeń na pokazy przedpremierowe będą mogli go zobaczyć dopiero w sobotę, czyli w walentynki. Ale odradzam go zakochanym, zwłaszcza nieszczęśliwie. Bo jest o drodze, decyzjach i pisaniu listów. O tym, co się staje: życie się staje.
No, to jeszcze muzyka:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz