Legły w gruzach.
Runeły.
Moja francuska miłość* się odezwała. Samoistnie. W nie/dobrym momencie**. Nie wiem, czy nadal rozwiedziona. Ale. Zdjęcie. O bosz...
Ogolił się (znaczy - łysy), nosi czapkę, pasiastą bluzę dresową z kapturem (tak!), jakies smycze na szyi, oraz, uwaga - w uszach ma wielkie, brylantowe kolczyki, jak jakiś Snoop Dog.
Bosz...
No gdyby nie te kolczyki. To bym odpisała. A tak... nie, nie, nie. No nie, nie mogę.
Czarnego z siebie zrobił. Oł, dżizas. Wcale nie jestem rasistką. Po prostu śmieszy mnie ich styl pod tytułem jestem twardzielem.
No, ale dlaczego tu o tym piszę?! Miało być bez zwierzeń i osobistych uwag przecież. Dlatego, że ten kolega o orzechowych oczach i czekoladowym kolorze skóry, która kiedyś pachniała wanilią, jest Hindusem. Urodził się na wyspie słoni i cynamonu. Sprawdźcie sobie, jak nie wiecie, co to za wyspa.
To jest kawałek jednego z dwóch słoni, strzegących wejścia do świątyni w Bombaju. To dzielnica, w której jest największe zagęszczenie hinduistycznych świątyń, nazwa wyleciała mi z głowy.
PS Po tym wszystkim rzuciałm się do szuflady, odnalazłam na dnie kopertę z biletem rezerwującym Internet w centrum Pompideau i ze zdjęciami. I znowu zdziwienie. Brakuje jednego zdjęcia, tego, którego szukałam. Tego na którym staliśmy razem na zapleczu kina, w którym pracowaliśmy. Nie ma tego zdjęcia, zniknęło. Szufladę przeszukałam - może wypadło z koperty? - nie ma nigdzie. Nie rozumiem.
** Platoniczna.
* To jeszcze nie koniec kryzysu.
2 komentarze:
gwiazdki sie zamienily, oczywiscie. ale moze wlasnie tak mialo byc i odnosniki nabrac mialy nowego sensu...
to ja sama dopisalam,bez zalogowania:) bo sie nie moge zalogowac z domu, buuuuuuu, help!!!
a zdjecia cigle nie moge znalezc. mam pewne przypuszczenie.
I tak Mu odpiszesz, wczesniej czy pozniej.
Prześlij komentarz