"Dla rodziny udane wydanie za mąż dzieci znaczy bardzo wiele. Tulsi ma ciotkę, która właśnie ogoliła głowę w geście dziękczynnym, ponieważ jej najstarsza córka - w sędziwym wieku 28 lat - wreszcie wyszła za mąż. Spytałam Tulsi, z jakiego powodu może być trudno wydać za mąż indyjską dziewczynę, a ona odpowiedziała, że jest wiele powodów.
- Jeśli ma zły horoskop. Jeśli jest za stara. Jeśli ma zbyt ciemną skórę. Jeśli jest za dobrze wykształcona i nie można znaleźć mężczyzny z wyższą pozycją, a w dzisiejszych czasach to problem powszechny, ponieważ kobieta nie może być lepiej wykształcona od męża. Albo jeśli miała z kimś romans i cała społeczność o tym wie, och, po czymś takim dość trudno byłoby znaleźć męża..."
Elizabeth Gilbert, "Jedz, módl się, kochaj"
Hmmm. W takim razie zostałabym chyba w Indiach wykluczona ze społeczeństwa...
czwartek, 31 stycznia 2008
wtorek, 22 stycznia 2008
Cycek
Podobno Indie inspirują i dziwią, irytują i męczą. Miejscowi do perfekcji opanowali sztukę (a raczej sztuczkę) oszukiwanie turystów, a bilety na pociągi można rezerwowac tylko przez Internet i tylko przez kilka godzin dziennie. Znajomy opowiedział mi historię o samotnej podróżniczce, obok której usiadł w autobusie Hindus. I złapał ją za cycka. I nie chciał puscic. I bardzo się smiał...
Ot, taka anegdotka na dobry początek. A nadejdzie on już niebawem. Bo 10 lutego.
:)
A to tytułowe zdjęcie zrobiłam w hinduskiej dzielnicy w Paryżu podczas swięta na czesc Ganeshy, patrona marketingowców, sklepikarzy i złodziei, boga mądrości, sprytu, obfitości, dobrobytu i szczęścia. Hindusi wierzą, że to on stawia na drodze człowieka przeszkody i sprawdza, czy spróbuje je pokonac, czy też podda się.
Ganesha ma głowę słonia, cztery ręce i wygląda tak:
Zdjęcie też z Paryża. Co prawda nie zweryfikujemy, jak wygląda parada Ganeshy u prawdziwych Hindusów i czy jest bardziej efektowna od tej organizowanej przez emigrantów we Francji, bo czci się go na przełomie sierpnia i wrzesnia. A wtedy klimat w Indiach jest dla zwykłego Europejczyka po prostu nie do zniesiania. Ale na pewno jakies zdjęcia bożka z głową słonia zrobimy:)
Ot, taka anegdotka na dobry początek. A nadejdzie on już niebawem. Bo 10 lutego.
:)
A to tytułowe zdjęcie zrobiłam w hinduskiej dzielnicy w Paryżu podczas swięta na czesc Ganeshy, patrona marketingowców, sklepikarzy i złodziei, boga mądrości, sprytu, obfitości, dobrobytu i szczęścia. Hindusi wierzą, że to on stawia na drodze człowieka przeszkody i sprawdza, czy spróbuje je pokonac, czy też podda się.
Ganesha ma głowę słonia, cztery ręce i wygląda tak:
Zdjęcie też z Paryża. Co prawda nie zweryfikujemy, jak wygląda parada Ganeshy u prawdziwych Hindusów i czy jest bardziej efektowna od tej organizowanej przez emigrantów we Francji, bo czci się go na przełomie sierpnia i wrzesnia. A wtedy klimat w Indiach jest dla zwykłego Europejczyka po prostu nie do zniesiania. Ale na pewno jakies zdjęcia bożka z głową słonia zrobimy:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)