poniedziałek, 7 sierpnia 2017
środa, 19 października 2016
"Shantaram" i "Cień góry" - najlepsze książki o Indiach, jakie ostatnio czytałam
"Shantaram" i Cień góry" - 687 i 799 stron Indii. I emocji: radości, miłości - niespełnionej i zaspokojonej, honoru, nienawiści, bólu, męskiej solidarności, zbrodni, narkotyków i różnie pojmowanej duchowości. Intrygi, podróże, związki, codzienność i śmierć. Dwie opowieści, które napisał heroinista i kryminalista, Gregory David Roberts.
Wyjątkowość jego książek polega na tym, że pisał on je językiem świadomych emocji. To trochę rzadkość - chciałoby się dodać "wśród męskich autorów", ale nie, nie dodam. To po prostu rzadkie, że ktoś pisząc o swoich najgłupszych zachowaniach i porażkach, robi to w taki sposób, że nadal go lubimy, a nawet kochamy jeszcze bardziej. A może to po prostu zasługa świetnego warsztatu, redakcji (rękopis "Shantaram" został dwukrotnie zniszczony przez strażników więziennych), tłumaczenia Maciejki Mazan i dobrej konstrukcji bohatera. Może. Tyle, że te książki są fabularyzowanymi autobiografiami. Australijski autor ładnie wymieszał swoje przeżycia z umiejętnościami pisarskimi, podlał doskonale ironicznym humorem w stylu Chandlera z serialu "Friends", tworząc coś w rodzaju dziennika, który czyta się bez przerwy w kilka dni - dzień i noc - i tęskni do niego w każdej chwili, której nie spędza się na lekturze. Pan Roberts ma długie, jasne (dziś nieco siwiejące) włosy związane w kitkę. Trochę łysieje. Ma chyba już żonę, a na pewno jest zaręczony. Niestety, na niektórych zdjęciach ma także wąsy.
Pierwsza część w mojej opinii jest dużo lepsza niż "Cień góry", kontynuacja. Choć w obu bardzo przyjemnie jest dawać się prowadzić, oszukiwać i zaskakiwać. Dla mnie to w ostatnich czasach najlepiej napisane książki z Indiami w tle. Tak dobrze czytało mi się tylko dawno temu "Majtreji" Mircei Eliadego.
Dodam, że "Shantaram" podoba się także osobom, które nie są zakochane w Indiach.
Wyjątkowość jego książek polega na tym, że pisał on je językiem świadomych emocji. To trochę rzadkość - chciałoby się dodać "wśród męskich autorów", ale nie, nie dodam. To po prostu rzadkie, że ktoś pisząc o swoich najgłupszych zachowaniach i porażkach, robi to w taki sposób, że nadal go lubimy, a nawet kochamy jeszcze bardziej. A może to po prostu zasługa świetnego warsztatu, redakcji (rękopis "Shantaram" został dwukrotnie zniszczony przez strażników więziennych), tłumaczenia Maciejki Mazan i dobrej konstrukcji bohatera. Może. Tyle, że te książki są fabularyzowanymi autobiografiami. Australijski autor ładnie wymieszał swoje przeżycia z umiejętnościami pisarskimi, podlał doskonale ironicznym humorem w stylu Chandlera z serialu "Friends", tworząc coś w rodzaju dziennika, który czyta się bez przerwy w kilka dni - dzień i noc - i tęskni do niego w każdej chwili, której nie spędza się na lekturze. Pan Roberts ma długie, jasne (dziś nieco siwiejące) włosy związane w kitkę. Trochę łysieje. Ma chyba już żonę, a na pewno jest zaręczony. Niestety, na niektórych zdjęciach ma także wąsy.
Pierwsza część w mojej opinii jest dużo lepsza niż "Cień góry", kontynuacja. Choć w obu bardzo przyjemnie jest dawać się prowadzić, oszukiwać i zaskakiwać. Dla mnie to w ostatnich czasach najlepiej napisane książki z Indiami w tle. Tak dobrze czytało mi się tylko dawno temu "Majtreji" Mircei Eliadego.
Dodam, że "Shantaram" podoba się także osobom, które nie są zakochane w Indiach.
poniedziałek, 17 października 2016
czwartek, 31 marca 2016
Co się robi w Indiach, jak się ich nie zwiedza?
niedziela, 20 września 2015
Wystawa w Kinie Praha do 4 października! / My exhibition prolonged!
niedziela, 13 września 2015
Wystawa moich zdjęć/My exhibition
Zapraszam na wystawę moich zdjęć! Twarze Indii: kobiety można oglądać podczas Bollywood Film Festival w warszawskim Kinie Praha. 15-17 września. Polecam!
Z opisu wystawy:
Wystawa „Twarze Indii: Kobiety” – W Indiach mieszka około 420 milionów kobiet. Doskonale wykształcone badaczki uniwersyteckie, pisarki i piękne aktorki filmowe mijają się na zatłoczonych ulicach z pracownicami centrów telefonicznych i fabryk, z wdowami i bezdomnymi oraz nastolatkami wydawanymi za mąż wbrew swojej woli. Turyści częściej chcą je widzieć właśnie jako potrzebujące pomocy, biedne, pracujące w polu i noszące na głowach worki z ryżem. Są i takie. Ale coraz więcej jest tych, które sprzeciwiają się aranżowanym małżeństwom, są coraz lepiej wykształcone, niezależne i świadomie wybierają prace i mężów. Są artystkami i działaczkami społecznymi, mają odwagę głośno mówić o problemach i zmieniać swój świat. Indie, podobnie jak kobiety indyjskie, mają wiele twarzy i nikogo nie pozostawiają obojętnym. Indie się kocha, albo nienawidzi. Prawda jest jednak taka, że wszystkie twarze Indii są prawdziwe.
http://www.kinopraha.pl/wydarzenie/bollywood-film-festival-kinie-praha
środa, 22 lipca 2015
Za droga woda, by prać/Indian women clean western clothes
http://aeon.co/video/society/unravel-how-india-recasts-the-clothes-the-west-throws-away/
Przepowiednia indyjska/Indian fortune-teller
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,138585,18363671,witajcie-w-brudzie-maciej-wesolowski-o-indiach-zaden-kraj.html#TRwknd
środa, 28 stycznia 2015
Jak w Indiach
Gdy znajoma z FB zobaczyła jedno z powyższych zdjęć, zdziwiła się, że znowu jestem w Indiach. Pomarańczowo-rdzawa ziemia, kamieniste wybrzeża, dużo kolorów - błękitów i niebieskiego. Jak w Indiach. Jest tu też wielu Indusów, którym odpowiada wietrzno-pustynny klimat - pracują w restauracjach indyjskich, które spotkać tu można na każdym skrzyżowaniu większego miasta, siedzą w budkach RENT A CAR, sprzedają indyjskie spodnie-szarawary, których w istocie żadna Induska nie założy, a które powstają tylko dla turystek. Indyjska bhangra energetyzująco płynie z głośników w recepcjach hotelowych. Mekka amatorów KITE-u, pięknych surferów i ich opalonych dziewczyn, podstarzałych hipisów i angielskich rodzin z dziećmi. Koraliki, rzemyki, uśmiechy, dżen dobry jak sie masz, daktyle lecące z palm. Czasem mocno wieje. To właśnie znaczy nazwa wyspy, z której właśnie wróciliśmy: Fuerteventura.
czwartek, 20 listopada 2014
Disney in India
Zamiast tekstu o kobietach indyjskich, które z różnych przyczyn poddały się rządowemu programowi sterylizacji proponuję film lżejszy. Ale też jest w nim cała prawda o Indiach.
Enjoy:
Enjoy:
sobota, 24 maja 2014
National Book Trust of India in Warsaw/Książki z Indii na Targach na Stadionie Narodowym
Książki z Indii są na trwających właśnie Targach Książki w Warszawie.
Na stoisku siedzą dwaj mili Indusi i robią zdjęcia, kiedy tylko ktoś zatrzyma się na dłuższą chwilę przy książkach z Indii. Książki choć nowe, wyglądają na stare - postrzępione rogi, przybrudzone okładki, stronice żółte od słońca, zakurzone grzbiety. To wydaje mi się dość wymbolicznym pokazaniem, jakie Indie naprawdę są.
Żadnej z tych noszących na sobie kurz Delhi perełek nie można niestety na Targach kupić. Można za to dostać katalog (też z pożółkłymi i postrzępionymi stronami) i z niego zamówić książkę, która przyleci do nas wprost z National Book Trust, India.
I bardzo ważny akcent indyjski: Książka Katherine Boo "Zawsze piękne" dotarła do finału nagrody im. Kapuścińskiego. Książka ważna - o biedzie i korupcji w slumsie Annawadi, który sąsiaduje z lotniskiem w Bombaju. Autorka wie o czym pisze, bo przez siedem lat mieszkała w Bombaju, ma też indyjskiego męża.
Wywiad z Katherine Boo w ostatnim Dużym Formacie: http://wyborcza.pl/duzyformat/1,137939,16005314,Cholernie_trudno_byc_dobrym__Rozmowa_z_Katherine_Boo_.html
Więcej o National Book Trust, India: http://nbtindia.gov.in/
Więcej o targach: http://www.targi-ksiazki.waw.pl/edycja-2014/program/wszystkie-wydarzenia/
wtorek, 13 maja 2014
India on Planete+ Doc Film Festival Warsaw
Do 18 maja trwa w Warszawie Festiwal Planete+ Doc Film Festival. Polecam dwa filmy o Indiach:
"Krishna Das" - niezwykła muzyczna historia upadków i przemiany człowieka.
http://planetedocff.pl/2014/index.php?page=film&i=2744
oraz
"Sól tej ziemi" - prosty obraz, w którym właśnie obraz gra większą rolę niż słowa.
http://planetedocff.pl/2014/index.php?page=film&i=2679
czwartek, 6 marca 2014
Smak curry, reż. Ritesh Batra/Dabba/The Lunchbox
"Może zdecydujecie się na dziecko? Czasem dziecko pomaga małżeństwu"
"Czasem zły pociąg zabierze cię na dobrą stację"
Dobry film o samotności. Choć nieco powierzchownie traktuje problemy wielkiego indyjskiego miasta.
Ritesh Batra, młody reżyser, który wychował się Bombaju, gdzie toczy się akcja filmu, mówi w poniższym wywiadzie, że Bombaj jest jak Manhattan. Wierzę, a być może wkrótce to sprawdzę. W każdym razie filmowa historia nie mogłaby wydarzyć się w Nowym Jorku, za to mogła tylko wydarzyć się i zapewne się wydarzyła w Bombaju, bo tylko tu działają Dabba - dostarczyciele, którzy dowożą obiady gotowane przez żony siedzące w domach mężom pracującym w biurach. Dabba pracują tylko w tym mieście i jak mówi w filmie jeden z nich "naukowcy z Harwardu przyjeżdżają badać fenomenalny fakt, że nigdy nie mylą adresu dostawy". W tym przypadku jest inaczej. Pomyłki, zmieniające życie. Trochę tym wątkiem film Ritesha Batry przypomniał mi o smutnym i smętnym i przez to wzruszającym filmie "Once".
Zobaczyłam film w ramach cyklu MaMa w Kinie Praha, który świętuje właśnie pierwsze urodziny!
"Czasem zły pociąg zabierze cię na dobrą stację"
Dobry film o samotności. Choć nieco powierzchownie traktuje problemy wielkiego indyjskiego miasta.
Ritesh Batra, młody reżyser, który wychował się Bombaju, gdzie toczy się akcja filmu, mówi w poniższym wywiadzie, że Bombaj jest jak Manhattan. Wierzę, a być może wkrótce to sprawdzę. W każdym razie filmowa historia nie mogłaby wydarzyć się w Nowym Jorku, za to mogła tylko wydarzyć się i zapewne się wydarzyła w Bombaju, bo tylko tu działają Dabba - dostarczyciele, którzy dowożą obiady gotowane przez żony siedzące w domach mężom pracującym w biurach. Dabba pracują tylko w tym mieście i jak mówi w filmie jeden z nich "naukowcy z Harwardu przyjeżdżają badać fenomenalny fakt, że nigdy nie mylą adresu dostawy". W tym przypadku jest inaczej. Pomyłki, zmieniające życie. Trochę tym wątkiem film Ritesha Batry przypomniał mi o smutnym i smętnym i przez to wzruszającym filmie "Once".
Zobaczyłam film w ramach cyklu MaMa w Kinie Praha, który świętuje właśnie pierwsze urodziny!
piątek, 17 stycznia 2014
piątek, 29 listopada 2013
Lovebirds. Rebel Love in India/Do zobaczenia na HumanDoc w Warsaw, 1 December 2013
Lovebirds. Rebel Lovers in India. Wiele mówiący tytuł. Papużki nierozłączki, walczący kochankowie, zbuntowani zakochani, powstańcy miłości. U nas przetłumaczony jako "Niepokorni kochankowie". Piękny jest ten tytuł - taki, że płakać się chce, bo przypominają się wszystkie dobre filmy o miłości i te gorsze też, oraz wszystkie nikomu nieopowiedziane historie. Z miłości można zrobić bardzo dużo, nawet postawić się rodzinie, którą się kocha i szanuje. Nawet rodzinie - to w tradycyjnych Indiach bardzo trudne. W wiosce, w której wielopokoleniowe rodziny żyją razem, w kupie, w której każdy każdego zna, lubi i poważa, opuścić własne gniazdo z powodu sprzeciwu wobec woli rodziców to tak, jakby w Polsce zamiast przyjechać do starych i chorych rodziców na święta, polecieć na last minute.
Film o tym, że w Indiach nie można legalnie zawrzeć małżeństwa tylko dlatego, że się kogoś kocha. Na pierwszym miejscu jest tradycja, która nakazuje, by rodzice w imię dobra dzieci wybierali im osobę, z którą dzieci te - czasem już odchowane, ba - nastoletnie nawet, a czasem jeszcze po prostu dzieci - spłodzą kolejne dzieci i spędzą resztę życia. Na tę tradycję nakłada się system kastowy, który zabrania małżeństw między kastami. Dlatego powstało Love Commando, które w Delhi prowadzi Sanjay Sachdev. Ciągną do niego z wiosek uciekające przed sądem wspólnotowym i rodzinnym ostracyzmem zakochane pary, które Sachdev przygarnia i udziela im ślubu. Tylko co potem. Gdzieś muszą wrócić, żyć.
Obejrzyjcie 6-minutowy skrót filmu (z angielskimi napisami) tu.
A w niedzielę, 1 grudnia idźcie do Kinoteki, bo o 22.30 ten dokument będzie pokazywany w ramach Festiwalu HumanDOC. Film dostępny będzie (już jest?) też na iplex.pl.
Polecam też w ramach tego Festiwalu świetny film o człowieku, który zapoczątkował rewolucję podpaskową w Indiach: Menstrual Man.
Film o tym, że w Indiach nie można legalnie zawrzeć małżeństwa tylko dlatego, że się kogoś kocha. Na pierwszym miejscu jest tradycja, która nakazuje, by rodzice w imię dobra dzieci wybierali im osobę, z którą dzieci te - czasem już odchowane, ba - nastoletnie nawet, a czasem jeszcze po prostu dzieci - spłodzą kolejne dzieci i spędzą resztę życia. Na tę tradycję nakłada się system kastowy, który zabrania małżeństw między kastami. Dlatego powstało Love Commando, które w Delhi prowadzi Sanjay Sachdev. Ciągną do niego z wiosek uciekające przed sądem wspólnotowym i rodzinnym ostracyzmem zakochane pary, które Sachdev przygarnia i udziela im ślubu. Tylko co potem. Gdzieś muszą wrócić, żyć.
Obejrzyjcie 6-minutowy skrót filmu (z angielskimi napisami) tu.
A w niedzielę, 1 grudnia idźcie do Kinoteki, bo o 22.30 ten dokument będzie pokazywany w ramach Festiwalu HumanDOC. Film dostępny będzie (już jest?) też na iplex.pl.
Polecam też w ramach tego Festiwalu świetny film o człowieku, który zapoczątkował rewolucję podpaskową w Indiach: Menstrual Man.
środa, 6 listopada 2013
Tajemnicza wiedza na temat Bhagawadgity/Bhagawadgita not for everybody
Chciałam się dowiedzieć, dlaczego Bóg zachęca człowieka do bratobójczych walk. Liczyłam, że lepiej zrozumiem złożoność i nieprawdopodobną nieprzewidywalność indyjskiej duszy - jeśli taka istnieje. Niestety kurs Hinduskie Pismo Święte http://www.uo.uw.edu.pl/kursy/kultura_i_sztuka/hinduiskie_pismo_swiete
nie odbędzie się w tym semestrze. Uniwersytet Otwarty odwołał zajęcia z powodu zbyt małej liczby zainteresowanych. Cóż, interesują mnie więc wyłącznie dość niszowe tematy. A Bhagawadgitę zna ponad miliard ludzi na świecie. Zna lub o niej słyszało na podobnej zasadzie, jak o Biblii wie sporo katolików. Czym jednak jest ów miliard w polskiej Warszawie na polskim uniwersytecie?
Katoliczka w jednym z licznych w mieście Old Goa kościołów katolickich. Goa, 2010.
nie odbędzie się w tym semestrze. Uniwersytet Otwarty odwołał zajęcia z powodu zbyt małej liczby zainteresowanych. Cóż, interesują mnie więc wyłącznie dość niszowe tematy. A Bhagawadgitę zna ponad miliard ludzi na świecie. Zna lub o niej słyszało na podobnej zasadzie, jak o Biblii wie sporo katolików. Czym jednak jest ów miliard w polskiej Warszawie na polskim uniwersytecie?
Katoliczka w jednym z licznych w mieście Old Goa kościołów katolickich. Goa, 2010.
sobota, 28 września 2013
Gdyby Budda umawiał się na randki/If Buddha went dating
sobota, 18 maja 2013
William Dalrymple/"Dziewięć żywotów. Na tropie świętości we współczesnych Indiach"
To bardzo dobrze, że William Dalrymple nominowany jest do Nagrody Kapuścińskiego! To mnie bardzo cieszy.
Nie mam czasu na autorski opis, więc kopiuję poniższy ze strony Wydawnictwa Czarne. Śpieszę się na Targi Książki!
Dziewięć osób, dziewięć ścieżek życia. Każda wiodąca przez inne doświadczenia religijne, każda niosąca niezapomnianą opowieść. Od rytualnej śmierci głodowej do tajemniczych praktyk tantrycznych, od boga wcielającego się w tancerza po rzeźbiarza stwarzającego boga z brązu. William Dalrymple dzieli się z czytelnikami wiedzą, którą zebrał, i historiami, których wysłuchał w ciągu swojego ponad dwudziestopięcioletniego pobytu w Indiach. Prowadzi nas na wrzące pogranicze pakistańskie, gdzie sufizm stawia czoło postępującej talibanizacji, i do Bengalu, gdzie składa się krwawe ofiary bogini Tarze, a boży minstrele głoszą, iż Najwyższej Prawdy należy szukać w sercu, nie w niebiosach. Oddaje głos buddyjskiemu mnichowi, który pokutuje za to, że zerwał śluby, by zbrojnie bronić Tybetu przed chińską inwazją, i dewadasi, świętej prostytutce, która obie swe córki wprowadziła w zawód.
Nie ma w książce brytyjskiego pisarza i historyka powierzchownego urzeczenia egzotyką ani taniej sensacji – jest głęboki namysł nad sednem tożsamości religijnej, przekazem tradycji, przemianami społecznymi i zapamiętaniem w wierze. A przede wszystkim jest co najmniej dziewięć ścieżek wiary i dziewięć historii życia.
wtorek, 30 kwietnia 2013
Dni Indyjskie 2013 - Kraków 23-24 maja
środa, 27 lutego 2013
MaMa w Kinie Praha/MaMy przejmują kina!
W końcu coś dla matek na Pradze Północ!
W imieniu Fundacji MaMa zapraszam na specjalne pokazy filmowe dla mam z dziećmi. Przed filmami będziemy spotykać się z ciekawymi ludźmi, pedagogami, psychologami, doradcami rodzin, będziemy brać udział w warsztatach samorozwoju i couchingu dla kobiet, poznamy ekologów i podróżników. Do Indii też zapewne pojedziemy.
Nieśmiało choć nieskromnie przyznaję - tak, ja za tym stoję:) I bardzo się cieszę, że w końcu udało mi się wcielić ten pomysł w życie. Oczywiście bez Kina Praha by się nie udało.
6 marca spotykamy się z konsultantkami Mary Kay, potem oglądamy film "Daję nam rok".
20 marca porozmawiamy z Agnieszką Stein, autorką książki "Dziecko z bliska", o spotkaniu obejrzymy film "Miłość".
Więcej tu: www.kinopraha.pl/wydarzenie/mama-kinie-praha
Subskrybuj:
Posty (Atom)