piątek, 14 marca 2008

Sisters na streecie



Sisters. Mieszkaja na naszym streecie. Czyli na Sudder Street w Kalkucie. Mieszkaja tu za dnia, spia na dworcu kolejowym Sealdah. Kirin z bratem. Najmodniejsze sari kupuja jej turysci, w oczach jej slodkiego braciszka zakochuja sie turystki. Trzy sisters z dziecmi funkcjonuja dzieki turystom. Na streecie pojawiaja sie okolo godz. 14. Kupujemy im obiad. Jedna z sisters ma meza chorego na pluca. Trudno w tym miescie-smogu nie chorowac na pluca. Maz sister nie ma pieniedzy na leki, sister wyjmuje pognieciona recepte: "Kup mi te leki." Aptekarz: "Tak, widzialem juz ta recepte, kilka razy. Niech pani nie kupuje jej wszystkich lekow. Inni biali juz jej kupili. No dobrze, ten syrop szybko sie zuzywa, niech pani wezmie jej ten." W hinduskich aptekach recepty zwraca sie klientom. Dopoki sa wazne, mozna je realizowac w roznych aptekach, aptekarze nie stawiaja pieczatek, nic nie podpisuja. Wlasciwie wszystkie leki mozna kupic bez recepty.
Sister dostaje syrop. Jeszcze chcialaby mleko w proszku dla dzieci. I ciastka. Sisters sa tu codziennie. "Jak twoja noga? Bede sie za nia modlila. Zebys mogla szybciej chodzic." Sisters codziennie pytaja moja biala sister, czy juz lepiej. I mowia, ze nie powinnam nogi zakrywac, to szybciej sie zagoi. A tu za rogiem, na Park Street jest dobry doktor.
Sisters wiedza, co sie dzieje na streecie: "Twoja biala sister poszla do Blue Sky Cafe z amerykanskim friendem". Sisters widzialy mnie okolo 17 z jakims Hindusem. Doniosly mojej bialej sister, ze poszlam w kierunku metra.
Sister, ta, co ma meza, mowi, ze na dworcu Sealdah nie jest przyjemnie. Ale to jedyne miejsce, gdzie moga spac. Na innych stacjach policjanci mowili, zeby z nimi szla, bo inaczej ja przepedza. Niektorzy chcieli jej dawac pieniadze. Sister nie szla. Przeniosla sie na Sealdah.
Sisters przed naszym wyjazdem: Dacie nam swoje ubrania? Szampon i koc jakis by sie przydal.
Idziemy z sisters pod reke. Chlopcy ze streetu: "Uwazajcie na kieszenie i torebki!". Sister wrzeszcza: "Nie sluchajcie tych gowniarzy!".

Brak komentarzy: