środa, 6 sierpnia 2008

Try to change this blog subject/Próba zmiany tematu

Miałam przeformułować tego bloga. Przestać pisać o Indiach. No bo ile można? Wyczerpanie tematu powinno nastąpić. Ani już tam nie jestem, ani nie planuję być w najbliższym czasie. Ale pisze Sanjay z Bodhgai. Że pada deszcz, monsun jest wyjątkowo obfity, więc z lekarstwami do wioski jeżdżą na motorach w pelerynach przeciwdeszczowych. W zeszłym tygodniu pojechali bez leków bo skończyły się pieniądze. Na szczęście na konto ktoś (zaprzyjaźniony biały) wpłacł 200 dolarów.
Pisze też Justyna, jest w Jaipurze, właśnie wróciła z Jodhpuru. Miasto pokazywał jej oczywiście przemiły Ram.

Z Kalkuty pisze Bip. Czy nie mogłabym mu w Polsce załatwić pracy? W branży IT? A właściwie to mogę też zostać ogrodnikiem w twoim ogrodzie. Dobra, ale nie mam ogrodu. Jeszcze.
A ten jeden list, na który bardzo bardzo czekam, nie przychodzi. Nie wiem, czy przyjdzie.
Tak więc, póki co, chociaż chcę, nie mogę za bardzo zmienić tematu tego bloga. Mogę tylko pozwolić sobie na pewne dygresje, które i tak na koniec pewnie okażą się związane z Indiami. Ale nie liczcie na to, że poddam się ogólnemu trendowi dającemu się zauważyć u bloggerów i będą to emodygresje (Uwaga, dowcip: Wiecie jak zdjąć emo z drzewa? Odciąć sznurek.). No bo, z całym szacunkiem, ale to dla mnie trochę jest dziwne: zamiast gadać ze sobą, to się ludzie wywnętrzniają przed ekranem komputera i przeżywają te różne stany ekscytacji, wiedząc, że właśnie ktoś, gdzieś to czyta (a może ONA? albo... ON?!). A ten ktoś, gdzieś to czyta, i faktycznie jak licealistka z wypiekami na twarzy czuje, że podgląda, że włazi w czyjeś życie, że gapi się w ekran, jak przez judasza w drzwiach, że jest szpiegiem, big brotherem. I zastanawia się, czy ma to, co czyta, traktować już osobiście, czy jest tylko przewrażlwiony. A potem spotykają się i się okazuje, że real to zupełnie inna historia.

Tak. Będzie tu więc t y l k o o Indiach.

Muzeum Indii, Kalkuta


PS Ma być nie-emo, więc napiszę to tak: Pewnej dziewczyny ostatnio przez chwilę tu nie było. Widziała światełko w tunelu i ma teraz drugie, lepsze życie. Tak, trzeba zakupić kask rowerowy. Tylko, że, hmm, gdzie znaleźć kask, który będzie pasował do mojego oldskoolowego roweru?!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Bip chcial przyjechac do Polski?! A mnie mowil rok wczesniej, ze wyjezdza do Londynu :)

Anonimowy pisze...

yes Grzesiu,wyglada na to, ze wciaz chce. a wiesz, gdzie teraz jest?! W Pune;)
a