czwartek, 29 listopada 2012

My little India in Paris

Miło jest kupić prawdziwą herbatę kardamonową.
Nasycić się zapachem szafranu, dotykać buteleczek z olejem kokosowym i henną.



Na wyciągnięcie ręki są płyty i filmy w nieziemsko wysokiej cenie jak na pirackie kopie indyjskie - po 1 Euro.



My little India in Paris:) Czegóż chcieć więcej? La Chapelle, life is good, odlatuję:)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

o:)

Blu pisze...

ooo, lubuje! i Pani, jakas Pani ladna.

BLUE pisze...

:) tak, oglądano się za mną na paryskiej ulicy. ale to wina kolorów - Paryżanie tylko w czerni i szarości - nuda. choć niektórzy nazywają to szykiem.